Czy istnieją sposoby na zarobienie darmowych kryptowalut?

6 min czytania
Pliki pieniędzy EURO

Świat cyfrowych aktywów od lat przyciąga uwagę inwestorów, technologicznych entuzjastów oraz osób szukających szybkiego zarobku. Wiele słyszy się o spektakularnych wzrostach wartości Bitcoina czy Ethereum, co naturalnie rodzi pytania o próg wejścia w ten rynek. Dla wielu osób barierą nie do przeskoczenia jest konieczność zainwestowania własnych, ciężko zarobionych pieniędzy w aktywa, które uchodzą za niezwykle ryzykowne i zmienne. Wówczas pojawia się fundamentalne pytanie: czy można wejść w posiadanie cyfrowych walut bez wydawania ani grosza? Odpowiedź brzmi twierdząco, jednak wymaga ona sporego doprecyzowania. Darmowe kryptowaluty istnieją, ale zazwyczaj nie są one rozdawane całkowicie za darmo – walutą, którą płaci użytkownik, jest w tym przypadku jego czas, zaangażowanie lub udostępnienie danych.

Mechanizmy rządzące rynkiem blockchain są skomplikowane, ale zasada “coś za coś” pozostaje uniwersalna. Nikt nie rozdaje pieniędzy bez ukrytego celu. W przypadku kryptowalut tym celem jest zazwyczaj marketing, budowanie społeczności, testowanie sieci lub edukacja nowych użytkowników. Projekty kryptograficzne potrzebują ludzi, aby sieć żyła i miała wartość, dlatego są skłonne wynagradzać wczesnych adapterów. Poniżej omówimy najpopularniejsze i najbardziej skuteczne metody pozyskiwania cyfrowych aktywów bez wkładu finansowego, analizując jednocześnie, czy gra jest warta świeczki.

Airdropy jako sposób na nagradzanie wczesnych użytkowników

Jedną z najbardziej dochodowych, choć niepewnych metod na zdobycie darmowych tokenów, są tak zwane airdropy ( dowiedź się więcej ). To termin, który w wolnym tłumaczeniu oznacza “zrzut” i idealnie obrazuje mechanizm działania. Twórcy nowego projektu kryptowalutowego decydują się na rozdanie części swoich tokenów społeczności, aby wygenerować szum medialny i zapewnić zdecentralizowaną dystrybucję waluty. Nie jest to jednak działalność charytatywna. Airdrop to potężne narzędzie marketingowe, które ma na celu przyciągnięcie uwagi do nowego projektu w gąszczu tysięcy innych start-upów.

W przeszłości wystarczyło zapisać się na listę mailingową lub dołączyć do grupy na komunikatorze Telegram, aby otrzymać darmowe monety. Dzisiaj proces ten stał się znacznie bardziej wymagający. Aby zakwalifikować się do nowoczesnego airdropa, użytkownik często musi stać się aktywnym testerem sieci. Oznacza to wykonywanie operacji na tzw. sieciach testowych (testnetach) lub wczesnych wersjach sieci głównych. Użytkownicy wykonują transakcje, wymieniają tokeny na próbnych giełdach, zgłaszają błędy lub po prostu “używają” aplikacji, zanim ta stanie się publicznie dostępna dla mas. W zamian za to ryzyko i poświęcony czas, projekt po wypuszczeniu swojego tokena może nagrodzić portfele tych użytkowników sowitą ilością kryptowaluty.

Warto jednak pamiętać, że airdropy to często spekulacja czasem. Nie ma żadnej gwarancji, że dany projekt kiedykolwiek wypuści token, a jeśli to zrobi, nie ma pewności, że będzie on cokolwiek warty. Polowanie na airdropy, zwane w branży “airdrop huntingiem”, stało się dla wielu osób niemal pełnoetatowym zajęciem, wymagającym systematyczności i sporej wiedzy technicznej. Mimo to historia zna przypadki, gdzie darmowe tokeny otrzymane za proste czynności osiągały wartość kilku lub nawet kilkunastu tysięcy dolarów, co skutecznie podsyca wyobraźnię poszukiwaczy okazji.

Edukacja w zamian za waluty i kraniki kryptowalutowe

Dla osób, które nie posiadają zaawansowanej wiedzy technicznej i nie chcą ryzykować spędzania godzin na testowaniu eksperymentalnych sieci, istnieją prostsze metody. Bardzo popularnym trendem, promowanym przez największe giełdy kryptowalut na świecie, jest model Learn to Earn, czyli “ucz się i zarabiaj”. Platformy te wychodzą z założenia, że wyedukowany użytkownik to lepszy klient. Dlatego oferują krótkie kursy, składające się z prostych filmów instruktażowych lub artykułów na temat konkretnych projektów blockchain. Po zapoznaniu się z materiałem, użytkownik musi rozwiązać krótki quiz sprawdzający wiedzę.

Nagrodą za poprawne odpowiedzi jest niewielka ilość tokenów projektu, o którym była mowa w lekcji. Jest to jedna z najbezpieczniejszych metod zdobywania kryptowalut, ponieważ odbywa się na zweryfikowanych, dużych platformach, a ryzyko oszustwa jest tu minimalne. Kwoty te nie są zazwyczaj oszałamiające – mowa tu o równowartości kilku lub kilkunastu dolarów za kurs – ale pozwalają na zbudowanie pierwszego, zdywersyfikowanego portfela bez żadnego wkładu własnego. Co więcej, zdobyta wiedza pozwala lepiej zrozumieć, jak działa technologia, w którą się inwestuje czas.

Zupełnie innym zjawiskiem, choć historycznie bardzo ważnym, są tzw. kraniki kryptowalutowe (faucets). Były to jedne z pierwszych sposobów na dystrybucję Bitcoina w czasach, gdy był on warty ułamki centa. Dziś kraniki nadal istnieją, ale ich opłacalność jest dyskusyjna. Działają one na prostej zasadzie: użytkownik wchodzi na stronę, ogląda reklamy, rozwiązuje kod captcha i w zamian otrzymuje mikroskopijne ułamki kryptowaluty. Trzeba mieć świadomość, że zarobki z kraników są zazwyczaj bardzo niskie i często nie rekompensują nawet kosztu zużytego prądu, nie wspominając o poświęconym czasie. Traktowanie ich jako źródła dochodu jest błędem, choć mogą służyć jako ciekawostka lub sposób na zdobycie “pyłu” walutowego potrzebnego do opłacenia drobnych opłat transakcyjnych.

Staking i programy partnerskie dla posiadaczy walut

Kolejną kategorią “darmowych” środków są te, które wynikają z posiadania już pewnych zasobów lub sieci kontaktów. W świecie tradycyjnych finansów odpowiednikiem tego mechanizmu są odsetki na koncie oszczędnościowym. W świecie krypto mówimy o stakingu. Wiele nowoczesnych kryptowalut działa w oparciu o mechanizm Proof of Stake. Użytkownik, który posiada daną walutę, może ją “zablokować” w sieci, aby pomagać w weryfikacji transakcji i utrzymaniu bezpieczeństwa blockchaina. W zamian za to sieć wypłaca mu nagrodę w postaci nowych monet. Choć technicznie wymaga to wcześniejszego posiadania aktywów, z perspektywy użytkownika jest to pasywny dochód – darmowe monety, które przyrastają w portfelu tylko dlatego, że się je posiada.

Równie popularne są programy afiliacyjne i partnerskie. Giełdy oraz serwisy wymiany walut walczą o każdego klienta, dlatego są gotowe płacić prowizje za polecanie ich usług. Jeśli użytkownik zaprosi znajomego do rejestracji z jego linku polecającego, może otrzymywać procent od opłat transakcyjnych, które ten znajomy wygeneruje w przyszłości. Niektóre platformy oferują jednorazowe bonusy powitalne zarówno dla osoby polecającej, jak i polecanej. Budowanie dochodu w ten sposób wymaga jednak posiadania szerokiego grona odbiorców lub umiejętności marketingowych, gdyż spamowanie linkami w mediach społecznościowych rzadko przynosi zamierzone efekty. To metoda skuteczna głównie dla influencerów, blogerów finansowych czy osób aktywnie działających w społecznościach internetowych.

Ryzyko i bezpieczeństwo w świecie darmowych tokenów

Mówiąc o darmowych kryptowalutach, nie sposób pominąć aspektu bezpieczeństwa, który jest absolutnie kluczowy. W Internecie, a szczególnie w branży finansowej, darmowe oferty przyciągają oszustów jak magnes. Należy zachować najwyższą ostrożność. Bardzo powszechnym oszustwem są fałszywe airdropy. Cyberprzestępcy tworzą strony internetowe łudząco podobne do prawdziwych projektów i proszą użytkowników o podłączenie portfela kryptowalutowego w celu odebrania “nagrody”. W rzeczywistości, akceptując taką transakcję, użytkownik może nieświadomie dać złodziejowi uprawnienia do wyprowadzenia wszystkich środków z portfela.

Złota zasada brzmi: nigdy i pod żadnym pozorem nie udostępniaj nikomu swojego klucza prywatnego ani frazy seed (ciągu słów odzyskujących dostęp do portfela), nawet jeśli ktoś obiecuje przelanie tysięcy darmowych bitcoinów. Prawdziwe projekty nigdy nie proszą o takie dane. Ponadto, warto uważać na podejrzane linki przesyłane w prywatnych wiadomościach na komunikatorach czy e-mailach. Weryfikacja źródła informacji u podstaw jest niezbędna. Zanim poświęci się czas na wykonywanie zadań dla danego projektu, warto sprawdzić jego reputację, zespół twórców oraz opinie w niezależnych mediach branżowych.

Innym rodzajem ryzyka jest ryzyko kursowe. Darmowe tokeny, które otrzymujemy (np. w grach typu Play to Earn lub z mało znanych airdropów), często charakteryzują się ogromną zmiennością. Ich wartość może spaść do zera w ciągu kilku dni od momentu debiutu na giełdzie. Trzymanie takich aktywów w nieskończoność w nadziei na cudowne wzrosty bywa zgubne. Często racjonalną strategią jest zamiana otrzymanych “za darmo” niepewnych tokenów na bardziej stabilne waluty, jak Bitcoin czy stablecoiny (cyfrowe odpowiedniki dolara), w momencie gdy ich wartość jest jeszcze zadowalająca.

Podsumowując, zarabianie darmowych kryptowalut jest jak najbardziej możliwe i dostępne dla przeciętnego użytkownika internetu. Wymaga to jednak zmiany myślenia – walutą staje się tutaj czas i uwaga. Od edukacyjnych programów na giełdach, przez testowanie nowych sieci, aż po pasywny staking – opcji jest wiele. Należy jednak podchodzić do nich z chłodną głową i dużą dozą ostrożności. Nie ma drogi na skróty do bogactwa, a każda oferta, która wydaje się zbyt piękna, by była prawdziwa, najprawdopodobniej jest próbą oszustwa. Traktując te metody jako sposób na naukę i powolne budowanie kapitału, można jednak zyskać cenne doświadczenie i realne, choć początkowo niewielkie, środki finansowe.

Autor: Artykuł sponsorowany

informacjekoszalin_kf
Serwisy Lokalne - Oferta artykułów sponsorowanych